sobota, 19 października 2013

Rozdział II - Przesłuchanie w porannym słońcu

LUCY
Te dwie strzały wypuściła zupełnie odruchowo. Zobaczyła tego piekielnego psa i nagle wstąpiła w nią ta głupia druga natura. Lucy nienawidziła tego stanu, który zawsze się pojawiał podczas bójek. Pragnienie zemsty i agresja zalewały ją całą, jakby nie była sobą. Liczyła się tylko walka i wygrana, zranienie przeciwnika.
Oczywiście, wtedy też nie mogło być inaczej. Wyciągnęła z pochwy miecz i bez zastanowienia ruszyła na blondynkę, która próbowała pomóc postrzelonemu chłopakowi. Lucy czuła się tak, jakby ktoś kontrolował jej umysł, ale nic nie mogła na to poradzić. Cząstka świadomości podpowiadała jej, że to Percy, Annabeth, Piper i Leo - herosi, o których opowiadał jej Sam. Niestety, nie mogła nic poradzić na to, że w nagle to ona była narzędziem dla miecza, a nie odwrotnie.
- No chodźcie, zabawimy się - syknęła. "Co ja robię?! To nie jestem ja!" - pomyślała Lucy.
Blondynka, Annabeth, która właśnie wyjęła strzałę z ramienia Percy'ego i nakarmiła go dziwną tabletką, wstała i wyjęła z pochwy sztylet.
- Piper, demony? - spytała z nienaturalnym spokojem.
Dziewczyna o indiańskich rysach pokręciła przecząco głową.
- Kolejna obłąkana - westchnęła blondynka - Musimy pogadać z Chejronem.
- Ten głupi konik wam nie pomoże - warknęła Lucy.
Annabeth podeszła bliżej niej, celując sztyletem w jej klatkę piersiową.
- Głupi konik? To jest CENTAUR! - powiedziała - Kim ty właściwie jesteś?
Część Lucy chciała powiedzieć blondynce wszystko - o swoim dzieciństwie, dziwnych wypadkach oraz spotkaniu Sama. Wtedy z pewnością poznałaby ją i zaprowadziła do kierownika Obozu.
Oczywiście, odezwała się ta druga natura.
- Hmm... Może rzeczywiście jednym z obłąkanych? Nic ci do tego, blondi - fuknęła.
- Zabijmy ją - wtrąciła się Piper.
- Dlaczego? Jest ładna - odezwał się Leo. Dopiero wtedy Lucy zwróciła na niego większą uwagę i... zachwyciła się nim. Miał takie cudowne włosy i uśmiech, w dodatku sprawiał wrażenie dowcipnego i radosnego. Wtem uświadomiła sobie, że tak samo wyglądał chłopak z jej snu.
Nagle druga natura Lucy ustąpiła, jakby to Leo ją przepędził. Dziewczyna zrozumiała, co narobiła. "Pięknie" - switowała w myślach.
- Valez, ogarnij się - westchnęła Annabeth - Zaatakowała nas, postrzeliła Percy'ego i Panią O'Leary, a ty chcesz ją ułaskawić, bo jest piękna?
- Ann, nic mi nie jest - wtrącił się syn Posejdona.
- Glonomóżdżku, leż cicho, nie pomagasz - powiedziała Annabeth. - Piper, co o tym wszystkim myślisz?
- Obłąkana. Jak nic.
Lucy była pewna, że nie jest obłąkana. Ewentualnie obłędnie zauroczona Leonem, ale chyba nie o to chodziło Annabeth.
- Niee... - powiedziała Lucy.
- Nie? Przestajesz chojraczyć? - Annabeth podparła się rękoma pod boki.
- Daj jej spokój! - krzyknął Leo.
Blondynka zgromiła go wzrokiem.
- Ty się lepiej Valdez nie odzywaj, bo wyjdzie tak, jak w zeszłym roku w Obozie Jupiter. Wszystko popsułeś.
Lucy zrobiło się żal tego chłopaka, który poczerwieniał ze wstydu i zacisnął pięści. Chciała go przytulić i pocieszyć.
Annabeth odwróciła się w kierunku Percy'ego.
- Zabijamy? Wiesz, że tego nie lubię, ale chyba jest obłąkana, więc...
- Zobaczcie! - krzyknęła nagle Piper - Uznana!
Lucy przypomniało się, jak Sam mówił o uznawaniu. Oznaczało to, że jej boski rodzic uznał herosa za swoje dziecko. Dziewczyna miała skrytą nadzieję, że jej matką nie okaże się bogini wiecznych porażek i żałosności.
- Och.. - jęknęła Annabeth.
- Co?! - zdziwił się Percy.
- Nie... - mruknęła Piper.
- A ja myślałem, że Afrodyta - Leo pokręcił głową z niedowierzaniem. Czyli matką Lucy nie była bogini miłości. Mogła się tego spodziewać.
- Co się tak na mnie patrzycie, jakbyście zobaczyli ducha?
- Chyba jednak będziesz żyła - odparła Annabeth.
- Dlaczego? - Lucy starała się, aby głos jej nie zadrżał.
- Bo jesteś moją siostrą.

LEO
Leo spodziewał się wszystkiego. Oprócz tego, że zakocha się w dziewczynie, która chciała ich zabić.
Spodziewał się, że do Percy'ego i Pani O'Leary strzelał jakiś idiota z domku Apolina albo, Zeusie broń, Kupidryn. Leo strasznie się zdziwił, gdy zobaczył chudą dziewczynę, na oko czternastoletnią, mniej - więcej jego wzrostu. Miała ona długie, srebrzystobiałe włosy, które niezwykle wyglądały w brasku poranka. Jednak to nie niezwykłe włosy najbardziej zachwyciły Leona, lecz oczy nieznajomej. W rankingu Najniezwyklejsze oczy świata pobiłyby nawet oczy dzieci Afrodyty, bo nie zmieniały koloru - one były wielokolorowe. Poczynając od szarej prawej części prawej tęczówki były niebieskie, zielone, piwne, brązowe, a na czarnym w skrawku lewego oka kończąc.
Zrobiła na nim wrażenie także swoją postawą. Osoba, która przeciwstawiała się Annabeth, musiała być głupia albo odważna. Leo lubił odważne dziewczyny. Dlatego się za nią wstawił.
Lecz to i tak nic w porównaniu z szokiem, jakiego doznał, gdy nad głową nieznajomej pojawiła się sowa - symbol Ateny. W tym momencie wszystkie jego wizje rozpadł się jak Festus dwa lata temu. Dzieciaki Ateny były niedostępne i nie miały czasu na takie głupstwa jak randkowanie, więc jego szanse spadały prawie do zera. Biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej żadna dziewczyna go nie chciała, mógł liczyć na -150% zainteresowanie swoją osobą. Czy boskim rodzicem tej dziewczyny nie mogła być Afrodyta? Albo chociaż Apollo?
Najwyraźniej nie tylko jego zadziwił nagły zwrot akcji. Nieznajoma zmróżyła oczy i wpatrywała się w Annabeth, która natomiast przyglądała się jej, Piper stała z otwartymi ustami, a Percy wodził wzrokiem od swojej dziewczyny do jej siostry. Panowała cisza, a znak znikał powoli znad głowy nowej obozowiczki.
- Ekhem... - Leo postanowił przerwać ciszę - Może się chociaż przedstawisz? - wydukał. "Pięknie, brawo, robisz z siebie błazna" - pomyślał.
- Łucja Wissenschaft. Ale możecie na mnie mówić Lucy - uśmiechnęła się delikatnie.
- L...ucja? - Annebath z trudem wymówiła imę siostry. Nagle na jej twarz przybrała zaskoczony wyraz - Nie jesteś z Ameryki!?
- Jestem z Polski - przyznała.
- Niemożliwe! - Piper powiedziała to, co wszyscy mieli na końcu języka.
- Ja... - zaczęła Lucy, jednak Percy jej przerwał.
- Annabeth...
- Nie teraz Glonomóżdżku, nie widzisz, że właście dowiadujemy się bardzo ważnych rzeczy!? - ofukała go blondynka, po czym dodała już spokojniej - Kontunuuj, Lucy.
- Ja nie wiem, jak to jest możliwe. Ojciec szerokim łukiem omijał temat początków mojego życia i matki - przyznała.
Leo zrobiło się żal dziewczyny.
- Żaden heros nie ma łatwego i szczęśliwego dzieciństwa - uśmiechnął się szeroko - Ale niektóre osoby sprawiają, że dalsze życie może być piękne.
- Valdez... - Annabeth przewróciła oczami
- No co!
Nagle Leo usłyszał tłumiony chichot. To Lucy się śmiała! Pomyślał, że to dobry pierwszy krok. Chyba, że śmiała się z jego głupoty.
- Ale jak to możliwe... - Annabeth myślała gorączkowo - Przecież Cywilizacja Zachodnia przeniosła się do USA... Nie...
- Ann... - zaczął Percy.
- Cicho! Przecież myślę!
Tak więc zapadła cisza, przerwyana tylko pomrukiwaniami Annabeth.
Piper wyjęła spod togi Zwierciadło i zaczęła się w nie wpatrywać. Najwyraźniej zobaczyła coś niepokojącego, bo zrobiła się blada (na tyle, ile można przy jej karnacji) i pośpiesznie schowała sztylet do pochwy.
Leo przeniósł wzrok na Lucy i ze dumieniem stwierdził, że ona też mu się przygląda.
- Jestem aż tak interesujący? - zagadnął, podchodząc bliżej.
- Po prostu poznaję przyszłych współmieszkańców obozu - wzruszyła ramionami - Leo Valdez, prawda?
Leo zdziwił się, że Lucy wie, jak się nazywa. Czyżby czytała w myślach...?
- We własnej osobie - uśmiechnął się i skłonił nisko.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Mieliście być cicho! - krzyknęła Annabeth.
- Już, przepraszamy, Pani Władzo - szybko powiedział Leo.
- Dobra, chyba i tak nic nie wykombinuję - westchnęła i zwróciła się do Lucy - Musimy dowiedzieć się więcej dowiedzieć o twoim pochodzeniu. To nie lada zagadka...
- ANNABETH! - krzyknął Percy.
- Co...! - urwała - Och, Glonomóżdżku, zapomniałam o twoim ramieniu! Dałam ci tylko anbrozję... Dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Ann, próbowałem, ale mnie nie słuchałaś!
- Tak? Przepraszam! - odpowiedziała - Mam pomysł! Pójdziemy do Wielkiego Domu - medycy od Apolla zajmą się ramieniem Percy'ego, a ja porozmawiam z Chejorem. Ok? -
Wszyscy wydali pomróki aprobaty
- A co z Panią O'Leary? - zapytał zatroskany Percy.
- Jak widzisz, uciekła. Damy znać Nicowi, to się nią zajmie - odpowiedziała Annabeth - Wszystko jasne? No to w drogę! A, Leo piluj na wszelki wypadek Lucy. Lepiej dmuchać na zimne - uśmiechnęła się lekko.
Jej siostra przygryzła wargę i spuściła wzrok. Leo doskonale wiedział, co czuła. Klepnął ją w ramię.
- Wyluzuj. Zawsze mogę cię obronić - wyszczerzył zęby.
- Nie wątpię - Lucy posłała mu nieśmiały uśmiech i zaczęli schodzić z Wzgórza Herosów. Było przepięknie.

~*~*~*~*~
Taaa daa! :D
Mam nadzieję, że się podoba :)
Dziękuję Merr, Alegz, Liwii, Falenty, Agnieszcze, Mai, Klaudii i reszcze herosòw z grupy Dom Hadesa :3 Kocham Was <3
W komentarzach proszę pisać wszelkie uwagi dotyczące stylu, błędów itp. Dzięki temu kolejne rozdziały będą dla Was lepsze :)
Do zobaczenia za dwa tygodnie! :D

PS No nie mogę z tego arta *...*

11 komentarzy:

  1. Hej! Po raz pierwszy chyba zanosi się na porządny komentarz. CHYBA. Nie mów, że nie ostrzegałam XD
    Nie umiem pisać długo i epicko (nwm czemu, ale lubię to słowo: EPICKI. EPICKI. EPICKI.), ale postaram się nabazgrać coś z sensem. No dobra, pewnie mi się nie uda XD Nie umiem pisać z sensem. Eh. Co za durny komentarz XD
    Ale to wszystko Twoja wina - ten art na końcu mnie rozprasza :/ No jak tak można bezkarnie -.-
    A, i nie musisz dziękować. W sumie to nawet nie wiem, w czym pomogłam XDD Grunt, że mój nick jest pod cudownym rozdziałem a ja się jaram *.*
    Styl masz leciutki, przyjemnie się czyta, Leo rozwala, Ann zadowala, Percy powala, Lucy... Co ja mam o niej powiedzieć? Na razie trochę mnie przeraża jako siostra XD Szczególnie ten początek z "obłąkaną" (uuuuuuu.... *łańcuchy & duchy spółka SP ZOO*). Z drugiej strony, co ta Annabeth się dziwi? Przecież ja też jestem dzieckiem Ateny (no i Ty też of kors) i jesteśmy z Poland, więc niech się ogarnia, po tu jak nasrane tych jej sióstr XDD A tu nagle takie WTF XDD
    Poza tym śmiałam się po prawie każdym zdaniu. Bulwersy Ann genialne, "eee" Persiaka, wstawki Leo - no i oczywiście Leo <3 Lucy & Lucy <3 Leo - i jeszcze teksty Lucy no i już się pogubiłam co tu miałam napisać, więc rozpływając się w ochach achach i nie wiem czym jeszcze, pisząc bezsensowne słowa, które mają sprawić, że będziesz kręcić głową nad laptopem z mojej głupoty (znowu się pogubiłam i nie wiem o czym piszę), pozdrawiam cię i życzę weny, weny i jeszcze raz weny!
    Twoja sis <3
    Merr
    percyiannabeth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Jak obiecałam, wpisuję komentarz. Kto by tam patrzył, że miałam zrobić to wczoraj... ^^" [tak, Iga M. to ja, ogarnięta jak zwykle]
    Przede wszystkim - tytuł rozdziału jest epicki.
    Dalej, co do samego rozdziału - nie jest źle, naprawdę. Mogłabyś, co prawda, dorzucić trochę więcej opisów... ale, ale. Generalnie mi się podobało. Lucy... Co prawda nazwisko dużo mówi [hehe, niemiecki :D], ale spodziewałabym się raczej, że będzie córką Aresa... nie wiem, dlaczego. Tak wyszło [nie schowam, nie chce mi się]. Póki co raczej mi nie wygląda na Mary Sue, oby tak też było dalej. I Leo mi się jeszcze spodobał, o.
    Większych uwag raczej nie mam... O informowanie o nn nie proszę, bo już zaobserwowałam i powinno mi się wyświetlać na inferfejsie głównym.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Fräulein von Hohenzollern

    PS jakby Ci się kiedyś chciało, zapraszam do mnie [przepowiednia-bogow]
    PS 2 jeśli Ci się wydaje, że mój komentarz nie ma sensu to się nie masz racji - nie wydaje Ci się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie widzę tu nigdzie zakładki na powiadomienia tudzież spam, więc informuję tutaj: zostałaś nominowana do Liebster Award ^^
      Szczegóły tutaj: http://przepowiednia-bogow.blogspot.com/p/liebster-award.html

      Usuń
  3. Świetnie!
    Lucy i Leo Lucy i Leo Lucy i Leo!!!
    Piękny bulwer Ann i wcinka Percy'ego
    -ANNABETH!
    Hahaha świetny rozdział!
    Ale z czystej ciekawości:
    Jaką Piper ma karnacje?
    Bo nie wiem :P
    Pozdrawiam!
    W 1/4 Atena i 1/4 Posejdon =1/2 bo to długa historia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. EPICKO EPICKIE <3
    LĄDUJESZ W ZAKŁADCE 'ULUBIONE BLOGI' XDDD
    I DZIĘKI ZA PODZIEKOWANIE XDDD ;*
    I, NO , TEGO, SZIPUJĘ WAS XD
    EPICKIE :D CZEKAM NA CIĄG DALSZY :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to już komentowałam na fecbook'u, a,że w komentarzach na bloggerze nie można dodawać zdjęć, wiadomo, moja reakcja na słowa "Jesteś moją siostrą" nie będzie udokumentowana xd
    W każdym bądź razie, bosko no i ten, Lucy jest z Polski *tan tany tany* :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha, Oliwander, usuń weryfikacje obrazkową, hę? xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah, no tak 3 komentarz ale co tam :P
    Nominuję Cię do LBA :3

    OdpowiedzUsuń
  8. NIEEE!!! Nie, nie. Błagam, tylko nie platoniczna miłość od pierwszego wejrzenia ;-; Brakowało mi trochę opisów i gestów postaci, poza tym nadużywasz wykrzykników. Ale jest jeden wielki plus- idealnie myślisz jak Leo xD Poza tym myślałam o czymś bardziej kreatywnym niż Atena, no ale ok ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eller, ja się dopiero rozkręcam xD
      Wiem, moje opisy (a raczej ich brak) są wspaniałe B)

      Usuń